Od jakiegoś czasu media europejskie donoszą o planach wydłużenia urlopów wypoczynkowych w Unii. Pisał o tym m.in. The Times, a w Polsce m.in. Głos Wielkopolski. Dziennikarze mieli dowiedzieć się o planach „od chcących zachować anonimowość urzędników Komisji Europejskiej, którzy pracują nad zmianami w dyrektywie dotyczącej organizacji czasu pracy”.

Wymiar urlopu wypoczynkowego miałby ulec zmianie i zamiast obecnych 26 dni urlopu moglibyśmy mieć ich aż 35. Skąd ten pomysł?

Otóż dodatkowe 9 dni urlopu to efekt prac nad nową dyrektywą unijną, która miałaby zwiększyć wymiar urlopu wypoczynkowego w tych krajach, gdzie wiek emerytalny wynosi 67 lat i więcej. W zależności od granicy wieku emerytalnego w danym państwie członkowskim pracownikom miałoby przysługiwać 35 lub 37 dni urlopu wypoczynkowego. I tak jeśli w danym kraju członkowskim wiek emerytalny wynosi 67 lat (np. w Polsce), to urlop wypoczynkowy miałby zostać zwiększony do 35 dni. Jeśli natomiast wiek ten wynosi 68 lat, to wówczas pracownikowi miałby przysługiwać urlop w wymiarze 37 dni. Mówi się, że urzędnicy unijni pracujący nad tą zmianą, proponują w ten sposób zrekompensować pracownikom dodatkowe lata pracy, jakie ich czekają wskutek podwyższania wieku emerytalnego. Mimo więc, że pracować i tak przyjdzie nam do 67 roku życia, to w danym roku dni do przepracowania byłoby mniej.

Jeśli wierzyć zapowiedziom medialnym, to dyrektywa ma zostać zmieniona jeszcze w tym roku. Niemniej na chwilę obecną pomysł pozostaje wciąż w fazie planów, i to chyba dość ogólnych. Póki co nie ma żadnej konkretnej propozycji, a Komisja Europejska nie przedstawiła żadnych oficjalnych projektów. Jakichkolwiek bliższych informacji o wydłużeniu urlopów wypoczynkowych nie posiada też Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, które o samym pomyśle miało dowiedzieć się z mediów.

Zdania na temat pomysłu urzędników unijnych są podzielone. Piotr Szumlewicz, doradca Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych uważa wydłużenie urlopów wypoczynkowych za „niezły pomysł”. W jego ocenie każda forma zmniejszenia czasu pracy jest dobra, bo „wypoczęty pracownik, to pracownik zmotywowany, mniej zestresowany i wydajniejszy”. A polscy pracownicy pracują i tak więcej, niż pracownicy z Niemiec czy Holandii. Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan, do pomysłu unijnych urzędników podchodzi natomiast znacznie bardziej sceptycznie, bo „jeśli będziemy pracować mniej, będziemy też produkować mniej towarów i usług, a wtedy spadnie wartość PKB”. Zresztą zdaniem Jeremiego Mordasewicza polskim pracownikom przysługuje i tak wystarczająca ilość dni wolnych od pracy, skoro rocznie pracują zaledwie 225 dni, a odpoczywają aż 140 dni.

Jeśliby się na tym głębiej zastanowić, to pomysł unijnych urzędników chyba rzeczywiście nie jest strzałem w dziesiątkę. Wydłużenie urlopów wypoczynkowych zwiększa koszty pracy – to jest oczywiste. Oczywiście nie można jak mantry powtarzać za każdym razem, że takie pomysły powodują spadek zatrudnienia i konkrecyjności przedsiębiorstw, czy też sprawiają, że pracodawcy jeszcze chętniej będą sięgać po umowy cywilnoprawne. Trzeba jednak pamiętać, że np. na rynkach azjatyckich urlopy są znacznie krótsze, niż nawet dzisiejsze unijne standardy. Tam pracownikom trzeba zagwarantować jedynie 15 lub 14 dni płatnego urlopu (Tajwan, Singapur), a w Indiach czy Chinach wystarczy już 12  bądź 10 dni.

Nawet jeśli Parlament Europejski uchwaliłby proponowane przez Komisję zmiany, to i tak raczej mało prawdopodobne, by weszły one w życie już w przyszłym roku. Przyjęcie nowych przepisów w wymiarze urlopu wypoczynkowego na poziomie europejskim to dopiero połowa sukcesu. Postanowienia dyrektywy muszą bowiem jeszcze zostać wdrożone przez poszczególne państwa członkowskie do prawa krajowego. A to, jak wiemy, może potrwać.

 

Tagi

Jeden komentarz

  1. Gratuluję pierwszego ciekawego wpisu na tym blogu od dłuższego czasu (blog chyba umiera?). Pani Edyto, Pani diagnoza wydaje się trafna, chociaż nie wiem czy porównanie europejskich standardów rynku pracy do standardów rynków azjatyckich, gdzie powszechne jest wykorzystywanie dzieci nawet poniżej 15 roku życia to najlepszy argument… Niestety może przyćmić szereg innych, które zostały przez Panią trafnie wyłuszczone.

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *