Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz w swoim dzisiejszym wystąpieniu próbuje zrzucić winę za problemy z nową listą refundacyjną na tajemnicze „koncerny”, którym publicznie zarzuca usiłowanie przestępczych ingerencji w decyzje o refundacji leków. Czy jednak nie jest to wyłącznie desperacka próba obrony urzędników i polityków, którzy bez przygotowania i w pośpiechu próbują wprowadzić w życie ustawę refundacyjną?

Jak donosi prasa, Minister Arłukowicz poczynił m.in. następujące zarzuty:

Prób wywierania presji i lobbingu wobec członków komisji było bez liku. Dlatego debatowaliśmy w zamknięciu, otoczeni bezpiecznym kordonem bezpieczeństwa – wyjaśniał minister – Staramy się wyizolować od wszelkich grup nacisku, żeby wydać możliwie najlepszą decyzję. Komisja ekonomiczna jest po katorżniczej pracy, którą wykonała.

Jeśli Minister mówi prawdę o tym, że były „próby wywierania presji i lobbingu” na ministerialnych negocjatorów, to z prawnego punktu widzenia ma on obowiązek zawiadomić organy ścigania o możliwości popełnienia przestępstwa. Jeśli, co prawdopodobne, tego nie uczyni, to jego słowa można traktować wyłącznie jako zasłonę dymną dla rzeczywistego problemu z ustawą refundacyjną i jej wdrażaniem, pomijając już etyczny aspekt publicznego formułowania takich oskarżeń.

Podstawowym problemem resortu jest motywowany politycznie pośpiech przy pracach nad ustawą,przy jednoczesnym ignorowaniu uwag ekspertów i strony społecznej, którzy już rok temu ostrzegali przed skutkami nowej ustawy. Problem spotęgował polityczny nacisk, by ustawa weszła w życie już 1 stycznia 2012 r. wbrew racjonalnej ocenie praktycznych możliwości Ministerstwa Zdrowia.

Dziś, na kilka dni przed wejściem w życie ustawy refundacyjnej wiemy już, że krytyczne prognozy ekspertów się realizują. Wbrew zapewnieniom Ministra, negocjacje refundacyjne miały na celu obniżenie kosztów Narodowego Funduszu Zdrowia, a nie obniżenie cen dla pacjentów czy też zwiększenie innowacyjności polskiej służby zdrowia. Próby proponowania nowoczesnych instrumentów dzielenia ryzyka ze strony producentów spotykały się z brakiem zrozumienia i chęci wdrożenia po stronie rządowej. Jako prawnicy, z dużym zaniepokojeniem patrzymy na powstałą sytuację – wydawanie pośpiesznych decyzji, naruszanie procedur postępowania administracyjnego i bałagan organizacyjny, otaczający wejście w życie jednej z najważniejszych ustaw zdrowotnych ostatnich lat. Czy tak musiało być, Panie Ministrze, Pani Marszałek?

prof. Marcin Matczak

prof. Marcin Matczak
Radca Prawny, Partner

marcin.matczak@dzp.pl

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *