Mimo upływu czasu Polska nadal nie wdrożyła ustawy implementującej dyrektywę transgraniczną. A tymczasem jest już pierwszy wyrok przyznający polskiemu pacjentowi zwrot kosztów za leczenie w innym państwie członkowskim. Trwają kolejne postępowania sądowe.

Dyrektywa 2011/24/UE z 9 marca 2011 r. wprowadziła rewolucję w zakresie świadczenia opieki transgranicznej w ramach Unii Europejskiej. Zgodnie z jej postanowieniami pacjent, który nie chce czekać w kolejce na zabieg w ojczystym kraju, może wybrać się do dowolnego państwa Unii na komercyjny zabieg. W związku z tym (po spełnieniu pewnych warunków) instytucja, w ramach której pacjent jest ubezpieczony, zobowiązana jest do zwrócenia mu kosztów leczenia za danych zabieg.

Dyrektywa, jako prawo pośrednie, wymaga implementacji poprzez wydanie odpowiedniej ustawy. Zgodnie z zapisami dyrektywy transgranicznej państwa członkowskie miały obowiązek jej wdrożenia do 25 października 2013 roku. Od tego czasu minął prawie rok, a odpowiednia ustawa nie została uchwalona przez Sejm. Dlatego jest prawie pewne, że ustawa wejdzie w życie nie wcześniej niż w przeciągu kilku miesięcy. Opóźnienie wynika z faktu, że  ministerstwo obawia się o sytuację finansową NFZ, która mogłaby istotnie ucierpieć w związku z koniecznością zwrotu kosztów finansowania świadczeń realizowanych w innych państwach członkowskich. W związku z tym próbuje na poziomie ustawowym ograniczyć stosowanie dyrektywy transgranicznej, a także jak najbardziej opóźnić jej wdrożenie.

Jednakże, w związku z brakiem wdrożenia dyrektywy transgranicznej niektórzy pacjenci zdecydowali się na odważny ruch: wyjechali na leczenie do innego państwa członkowskiego, a po powrocie dochodzą zwrotu kosztów, najpierw przed NFZ-em, a potem na drodze sądowej. Pierwszym pacjentem, któremu powiódł się opisywany manewr, jest pan Józef z Małopolski. W związku z koniecznością czekania dwóch lat na zabieg usunięcia zaćmy w Polsce, leczenie podjął w Czechach. Następnie zażądał od NFZ-u zwrotu kosztów leczenia, a w związku z odmową, złożył pozew przeciwko NFZ-owi. 10 czerwca Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia przyznał panu Józefowi zwrot kosztów leczenia (a także zwrot kosztów postępowania sądowego).

Podzielając stanowisko powoda, sąd w uzasadnieniu wyroku powołał się na linię orzeczniczą  Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Zgodnie z nią podmiot, powołany na mocy aktu przyjętego przez państwo do świadczenia usług publicznych niezależnie od jego formy prawnej, może stać się stroną postępowania wytoczonego na podstawie przepisów dyrektywy unijnej. W związku z tym przepisy dyrektywy mogą być wykorzystane bezpośrednio przed organami świadczącymi usługi w zakresie zdrowia publicznego. Wprawdzie wyrok jest nieprawomocny, a NFZ już złożył odwołanie, to jednak należy uznać, że sąd miał solidne podstawy prawne, aby przyznać zwrot kosztów leczenia powodowi.

Omówiony przypadek nie jest jednostkową sprawą. Obecnie toczy się kilkanaście postępowań sądowych w kwestii zwrotu kosztów leczenia przez NFZ za opiekę transgraniczną. Z kolei samych wniosków pacjentów o zwrot pieniędzy za leczenie, które wpłynęły do NFZ, jest nieporównywalnie więcej. W związku z tym widać, że kwestia dochodzenia praw za opiekę transgraniczną na podstawie nieimplementowanej dyrektywy nabiera rozpędu.

Wprawdzie większość wniosków związana jest z zabiegami, które w państwach członkowskich są tańsze niż w Polsce (ewentualnie porównywalne, co jest istotne, ponieważ ubezpieczyciel zwraca jedynie tyle, ile za świadczenie w danym kraju zapłaciłby pacjent), to jednak w omawianej puli są i dużo droższe zabiegi. Należy uznać, że pacjenci do czasu, kiedy wejdzie w życie nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, wdrażająca dyrektywę transgraniczną, świadczeniobiorcy mogą ryzykować i wykonywać nawet bardzo kosztowne zabiegi. W związku z luką prawną mogą liczyć na pełen zwrot kosztów leczenia, a nie tylko do wysokości refundacji w Polsce.

Ponadto, w związku z brakiem wprowadzenia ustawy nie ma również wprowadzonych ograniczeń co do zakresu turystyki medycznej. Po wprowadzeniu zasad ustalonych przez resort zdrowia wyjazdy zostaną ograniczone. Na dużą część zabiegów będzie konieczność uzyskania uprzedniej zgody NFZ-u. Ten z kolei będzie miał prawo odmowy, w związku z tym że na dany zabieg będzie można poczekać bez ryzyka utraty życia czy zdrowia i zrobić go później w Polsce. Innym powodem odmowy może być brak środków na leczenie transgraniczne w danym roku. Jeżeli pacjenci wydadzą więcej na swoje leczenie, niż przewiduje NFZ, na zwrot pieniędzy będą musieli poczekać do następnego roku.

Dlatego istnieje ryzyko, że opóźnienie w wejściu w życie omawianej ustawy może wcale nie skutkować oszczędnościami w kasie Narodowego Funduszu Zdrowia, tak jak planowało Ministerstwo Zdrowia. W tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem jest możliwie jak najszybsza implementacja dyrektywy transgranicznej.

O nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej implementującej dyrektywę transgraniczną pisaliśmy w czerwcowym tekście na blogu (kliknij tu).

O dyrektywie transgranicznej pisaliśmy szerzej w marcowym tekście na blogu (kliknij tu).

Komentarze

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *