Gdzie znajdę przystępnie podane, różnorodne informacje prawne?

Centrum prasowe DZP.

Debata DGP: Godzenie ognia z wodą, czyli ile państwa na rynku aptecznym

04.06.2020

Autorzy:
Tomasz Kaczyński

2 mln pacjentów dziennie. Blisko 15 tys. placówek. Około 30 tys. fachowców. I rynek wart już niemal 40 mld zł rocznie. Wielu Polaków dopiero podczas epidemii koronawirusa dostrzegło, jak ważną rolę pełnią aptekarze. A o tym, jak rynek apteczny powinien wyglądać po uporaniu się z epidemią koronawirusa, rozmawiali uczestnicy debaty.

Epidemia koronawirusa pokazała, że obecnie obowiązujące przepisy są świetne czy może uwydatniła pewne braki?

Maciej Miłkowski: Przede wszystkim stan pandemii pokazał, że polskie apteki są wydolne. Farmaceuci stanęli na wysokości zadania. Nie było też sygnałów, by ich brakowało, a przecież część personelu była niedostępna choćby z powodu opieki nad dziećmi, zwolnień chorobowych, kwarantanny. To istotne, bo farmaceutów w przeliczeniu na liczbę aptek nie jest wielu, o czym alarmował choćby DGP.

Część przedsiębiorców aptecznych oczekiwała, że państwo nie tylko wyposaży apteki w środki ochrony osobistej czy zrefunduje koszty założenia dodatkowych szyb oddzielających pacjentów od personelu, lecz także ureguluje prawnie wymóg takiego państwowego zaopatrzenia. To jednak nadmierne oczekiwanie ‒ państwo nie może organizować i refundować aptekom wszystkiego, za co jest odpowiedzialny właściciel.

Po co sieci apteczne chcą tworzyć nowe apteki, jeżeli statystycznie na aptekach tracą pieniądze, a nie zyskują?

Adam Błażeczek: Nie dzielmy na sieci i „niesieci”. Apteki powinniśmy dzielić na te dobrze i te źle zarządzane. Gemini Polska jest rentowne i z pełnym przekonaniem mówię, że prowadzenie aptek może być dobrym biznesem.

Tomasz Kaczyński, Partner w Praktyce Life Sciences: Słucham panów dyskusji i czegoś nie rozumiem... Z jednej strony zgadzamy się z tym, że zależy nam na możliwie największej dostępności do leków i usług medycznych. A z drugiej część panów wskazuje, że warto zmniejszyć liczbę podmiotów, które to zapewniają. To się przecież kłóci. Rynek apteczny jest rynkiem regulowanym. Jest przecież obowiązek fachowej obsługi w aptece – mamy kierownika apteki, cały czas musi w niej być farmaceuta, jest szereg ograniczeń, jak choćby zakaz reklamy aptek. Nie może być jednak tak, że pozbawimy przedsiębiorców na tym rynku konstytucyjnie przysługującej swobody działalności gospodarczej. Rolą państwa nie jest zapewnianie rentowności aptek, lecz zapewnianie dostępu do leków. To pacjenci powinni decydować, które apteki będą rentowne, a które nie. Zresztą moim zdaniem prawo nie nadąża za rynkiem, rozwojem technologii i ludzkimi potrzebami. Dziś konsument ‒ pacjent jest przecież także konsumentem ‒ chce być szybko obsłużony, mieć profesjonalny serwis, a przy okazji zapłacić możliwie najmniej. I o tym powinniśmy mówić, a nie o tym, czy aptek jest za dużo, czy za mało, i czy państwo powinno to administracyjnie regulować. Dla mnie oczywiste jest, że nie powinno.

Marcin Piskorski: Pewnie moglibyśmy się przerzucać argumentami przez tydzień. Ja będę dowodził, że to rynek powinien regulować liczbę aptek, a prezes Tomków będzie przekonywał, że to państwo powinno sprawować nad tym pieczę. Zostawmy to. Idźmy do przodu. Przykładowo może by umożliwić przedsiębiorcom niebędącym farmaceutami otwieranie aptek na terenach wiejskich i w małych miastach?

Maciej Miłkowski: Ale przecież jest taka możliwość. Można na wsi założyć punkt apteczny, nie trzeba być farmaceutą. Kłopot polega na tym, że brakuje chętnych, a nie brakuje możliwości. Stety albo niestety państwo musi interesować się rentownością aptek. Rynek wymaga równowagi ‒ obecności i dużych sieci aptecznych, i indywidualnych farmaceutów. Gdyby nie interwencje państwa, mielibyśmy w krótkiej perspektywie dominację ze strony sieci i coraz mniejszy wpływ na ten rynek farmaceutów.

Dalszą część debaty, w której wziął udział Tomasz Kaczyński, przeczytają Państwo na stronie Dziennika Gazety Prawnej.

Bądź na bieżąco z DZP