Gdzie znajdę przystępnie podane, różnorodne informacje prawne?

Centrum prasowe DZP.

W adwokacie też jest poczucie sprawiedliwości

04.05.2021

Autorzy:
Dr Hanna Gajewska-Kraczkowska

Dorota Kowalska: Pani mecenas, miała pani podczas swojej pracy dylematy moralne?
Hanna Gajewska-Kraczkowska
, Counsel w Praktyce Postępowań Spornych: Miałam.

Kiedy? Co to była za sytuacja?
To była sprawa sprzed wielu lat, dostałam ją z urzędu. Chodziło o człowieka oskarżonego o zgwałcenie i zabójstwo trzyletniej dziewczynki. To dziecko zostało znalezione miesiąc po zdarzeniu, w lipcu, w zbożu. Rozkład ciała był już tak daleki, że opinie biegłych w zakresie przyczyn zgonu tego dziecka i samego faktu zgwałcenia nie były do końca jednoznaczne. W każdym razie zatrzymano do tej sprawy człowieka, z którym ta dziewczynka była widziana przed zaginięciem. Siedział on w areszcie tymczasowym. Naszym obowiązkiem, obrońców z urzędu, jest pojechać do więzienia i spotkać się z klientem. No i tam pojechałam, nie mając żadnego przekonania o jego winie czy niewinności. Przejrzałam tylko akta. I ten człowiek tak właściwie na „dzień dobry” powiedział, że to zrobił, że zgwałcił i zabił tę trzyletnią dziewczynkę, ale że nic mu nie zrobią, bo jego wina jest nie do udowodnienia. Oczywiście broniłam go do końca. Broniłam go, odpędzając od siebie taką pokusę, żeby pójść do sędziego, który orzekał w tej sprawie, i powiedzieć: „Panie sędzio, jak jest, tak jest, ale on się przyznał”. Tego oczywiście nie zrobiłam, bo nie mogłam zrobić. Czułam się z tym fatalnie, ale nie mogłam i nie zrobiłam tego. To w ogóle były tylko takie głupie myśli, bo z punktu widzenia etyki adwokackiej  takie zachowanie jest zupełnie niedopuszczalne. Pamiętam, że sąd mojego klienta uniewinnił z braku dostatecznych dowodów winy. Wyszłam po ogłoszeniu wyroku – on był słuszny, on był prawnie słuszny – i pamiętam, że poszłam do swojego kolegi, patrona – Zbyszka Banaszczyka. Mówię mu, co się stało. I się trochę trzęsę.

I co powiedział pani patron?
Powiedział rzecz bardzo mądrą i powtarzam ją swoim aplikantom: „Nie myśl o żadnych kwestiach moralnych, tylko myśl o sukcesie jurydycznym”. To nie jest cyniczne.

Ja chyba bym sobie z taką świadomością nie potrafiła poradzić – wybronić człowieka, który zabił i zgwałcił dziecko!
Sama byłam wtedy matką, chyba czterolatka. Ale to już nawet nie o to chodzi. Pamiętam tę sprawę, minęło lat chyba 30. I nigdy się od niej nie oderwę. Nie wiem, co stało się z tym człowiekiem, nie mam pojęcia.

Dużo było takich spraw, kiedy była pani przekonana o winie swojego klienta i udało się go pani wybronić?
Nie. Bardzo mało. Zresztą, nie jest to, broń Boże, żadna moja zasługa czy kwestia wnikliwości sądu, bo w Polsce mamy tylko ok. 3% uniewinnień. Więc, jak sama pani rozumie, może to świadczyć o tym, że prokuratury bardzo dobrze selekcjonują sprawy i puszczają do sądu tylko te, które są pewne. Ale to zbyt optymistyczne założenie. Albo że sędziowie skazują jednak zbyt lekką ręką.

Dalszą część rozmowy przeczytają Państwo na stronie Tygodnika Przegląd. Fragmenty rozmowy pochodzą z książki Doroty Kowalskiej pt. "Adwokaci", którą można nabyć w księgarniach internetowych oraz na stronie wydawnictwa Melanż.

Bądź na bieżąco z DZP